„Z pamiętnika czerwonej pół- kadry”

 

DZIEŃ SZÓSTY

 

28 lipca- sobota

Nareszcie! Nadszedł ten długo wyczekiwany dzień- Bieg Rodzinek! Ale zacznijmy od początku. Standardzik- msza i śniadanie. Jedynym odchyleniem od mojego planu było to, że wczoraj wmówiłam sobie, że zaczynamy śniadaniem, a że mieszkam w tym samym budynku, w którym znajduje się stołówka, to nastawiłam sobie budzik na dość późną godzinę. Za to budzik mojej koleżanki zadzwonił o 7:00! Jak najszybciej go wyłączyła, żeby nie przerywał nam cennego snu. Dopiero o 7:49 Natalia obudziła się, oznajmiając, że mamy 11 minut do mszy. W takim popłochu to chyba jeszcze nigdy nie byłyśmy. Jej udało się dotrzeć wcześniej, ja delikatnie się spóźniłam, ale na szczęście msza jeszcze się nie zaczęła. Podczas komunii zaśpiewałam i zagrałam piosenkę „Witaj pokarmie”. Niestety, nikt poza mną jej nie znał, a dodatkowo była wysoko, więc właściwie to miałam solówkę hah. Na śniadanie były smaczne serki kiri i  płatki kukurydziane.

Po śniadaniu nadszedł czas na ostatnie przygotowania do Biegu Rodzinek, który miał się zacząć o 10:00. Ja, jako osoba nieuczestnicząca bezpośrednio w Biegu, opuściłam ośrodek wcześniej. Moja stanowisko było pierwsze, prowadziłam je razem z klerykiem Piotrem, któremu na szczęście udało się przemóc anginę i wziąć udział w grze. Nasze zadanie naprawdę nie należało do łatwych- 11 słoiczków z ziarenkami, podpisanych numerkami, należało dopasować do nazw ziaren w tabelce. Dodatkowym utrudnieniem był czas- 3 minuty. Jednak nawet dla najsłabszej rodzinki nie był on przeszkodą. Aż dwu rodzinkom udało się poprawnie wykonać zadanie, które nam wydawało się nie do zrobienia. Gratulacje dla rodzinki 1. i 8.! Niestrudzony diakon Łukasz przygotował  w tym roku coś nieprostego- dwa utrudnienia- Biblia i rośliny! To zadanie dla prawdziwych znawców jednego i drugiego . Ooo, trochę sportu nikomu nie zaszkodzi ! Pani Agnieszka przygotowała dla niestrudzonych rodzinek „bieg z ziarnem piasku”. Wczoraj w czasie zebrania kadry były nawet próby czasu, ciekawe, czy dzieciaki pobiły nasz rekord . Dalej były przysłowia- u pani Asi, oczywiście związane z ziarnami! Następnie nasze rodzinki musiały wypełnić luki w cytacie z Ewangelii- to dopiero było skomplikowane! Tak niełatwą konkurencją zajmowała się pani Ola. To zadanie było znacznie zabawniejsze (wygrało nawet plebiscyt na najfajniejsze zadanie!)- nakładanie na siebie jak największej liczby ubrań, oczywiście na czas. Rekord to chyba 32 rzeczy! Biedne małe dzieci. Ubraniami zajmowała się pani Dominika. Kolejne zadanie to tabu- podobno bardzo trudne. Odpowiedzialny za nie był pan Michał. Iii… Koniec! Ale w Biegu rodzinek koniec, to nie pójście do pokoju, tylko zmierzenie się z niezmiernie trudnym quizem pani Teresy. Ciekawe, czy komuś udało się odpowiedzieć na wszystkie pytania . Potem koloniści dostali jeszcze góralki- śmietankowe lub kokosowe- do koloru, do wyboru . Po Biegu została jeszcze chwilka na regenerację w pokojach, a potem obiad. Tym razem był to barszcz czerwony z ziemniakami, ziemniaki, mizeria i kotlet mielony z otrębami jak panierką , może zasugerowano się naszym mottem hehe . 

Po obiedzie i ciszy poobiedniej młodsza grupa wybrała się do Żelaznego Tygla Walońskiego. Czekają ich tam warsztaty edukacyjne, robienie bransoletek bądź zabawa w glinie i oczywiście zwiedzanie. Niestety ja więcej Wam nie powiem, bo siedzę właśnie w biurze i piszę to zdanie, trzeba kiedyś znaleźć na to czas . Mam cichą nadzieję, że ktoś coś zapamięta, to dowiedzą się Państwo więcej. Z kolei starsza grupa udała się do Leśnej Huty w Szklarskiej Porębie. Będą tam mieli warsztaty, pokaz produkcji szkła i dokorowanie szklenek. Niestety nie było mnie z nimi, może ktoś z obecnych podeśle mi opis. Po wycieczce nadeszła pora na kolację. Tym razem stołówka nie zachwyciła- przygotowano dziwną rzecz mięsopodobną, jednakże była ona również pasztetopodobna, myślę więc, że poczęstowano nas pasztetową. Nie zdobyła ona jednak wielu fanów  wśród kolonistów. 

Po kolacji był czas na zakupy, który wykorzystałam. Pogodny wieczór zaczął się o 20:00. Pierwsze w tym roku „upomnienie” dało się we znaki szczególnie jednej dziewczynie, obecni na apelu na pewno dobrze wiedzą, o kogo chodzi . Około południa przyjechał do nas pan Andrzej Karsznia- pół-kadra/żółty, który otrzymał honorową koszulkę i identyfikator. Czerwone bułeczki przekazały chustę naszym dzielnym panom technicznym- Karolowi, Michałowi, Andrzeja i Roberta. Została przeczytana bajka, bardzo wzruszająca i mądra. Autor jak zwykle ten sam- Bruno Ferrero, a tytuł- „Strach na wróble”. Modlitwa- standardowa dziesiątka różańca. Po modlitwie odbyła się dyskoteka w rodzinkach. No to tyle na dziś. Pa!